Dziki Warszawa pokonały w hicie 5. kolejki Suzuki 1. ligi mężczyzn na własnym parkiecie zespół Górnika Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych 76:72. Bohaterem spotkania był Alan Czujkowski - zdobywca 18 punktów. Skrzydłowy "Watahy" szczególnie skuteczny był zza linii 6,75 - trafiając cztery z oddanych pięciu rzutów (skuteczność 80%). Dzięki niedzielnej wygranej Dziki pozostają w gronie niepokonanych drużyn zaplecza ekstraklasy.
Od początku rywalizacji dało się zauważyć, że oba zespoły czuły wagę tego spotkania, ponieważ w poczynaniach zarówno gospodarzy, jak i gości, widać było sporo nerwów i niedokładności. Na parkiecie stołecznej hali Koło dominowała natomiast walka o każdy centymetr boiska i każdą piłkę zebraną z tablicy. Po pierwszych dziesięciu dość wyrównanych minutach meczu, to przyjezdni schodzili na przerwę z trzypunktowym prowadzeniem - za sprawą celnej trójki Adriana Sobkowiaka.
Drugą kwartę lepiej zaczęli podopieczni Marcina Radomskiego, którzy po udanych akcjach wspomnianego wcześniej Sobkowiaka i świetnie dysponowanego Piotra Niedźwiedzkiego, uciekli gospodarzom na dziewięć "oczek". Dzięki dobrej postawie Alana Czujkowskiego i Antoniego Michalskiego, stołeczni szybko odrobili straty, w następstwie czego, po dwudziestu minutach gry na tablicy widniał remis 35:35.
Druga połowa spotkania była równie emocjonująca i wyrównana jak pierwsza. W ekipie Górnika zdecydowanie wyróżniał się Mikołaj Stopierzyński, który w całym meczu uzbierał 20 punktów, trafiając - podobnie jak Alan Czujkowski – cztery z pięciu rzutów za trzy. W zespole gospodarzy z kolei ciężar zdobywania punktów rozłożył się na kilku zawodników. Finalnie, aż sześciu graczy warszawskich Dzików zaliczyło dwucyfrowe zdobycze punktowe.
Trudne zadanie mieli nasi podkoszowi, którzy pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Bartosza musieli walczyć z wysokimi graczami Górnika. Dużą odpowiedzialność za wynik spotkania wziął też na siebie Grzegorz Grochowski. Kapitan "Watahy" nie tylko dyrygował ofensywną grą stołecznych, ale także harował w obronie i motywował swoich kolegów na przerwach. Ostatecznie to podopieczni Krzysztofa Szablowskiego zachowali w końcówce więcej zimnej krwi i niesieni głośnym dopingiem licznie zgromadzonej w hali Koło widowni, pokonali wałbrzyszan 76:72 i dopisali do swojego konta kolejne dwa punkty.
- Bardzo emocjonujący, bardzo dobry pojedynek. Jestem pełen uznania i podziwu dla moich zawodników, bo mimo tego, że mieliśmy dzisiaj zawężoną rotację, to każdy z chłopaków dał siebie więcej niż mógł. Za to im dziękuję. Mam nadzieję, iż dzięki dzisiejszej wygranej moi zawodnicy uwierzą, że potrafimy grać w basket na wysokim poziomie. Gratuluję także drużynie Górnika. Stworzyliśmy wspólnie świetne widowisko na topowym, pierwszoligowym poziomie. Chciałbym również ogromnie podziękować naszym kibicom za głośne wsparcie w dzisiejszym meczu. Teraz dla nas chwila oddechu i przygotowujemy się do następnego spotkania - powiedział na pomeczowej konferencji trener Krzysztof Szablowski.
- Zostawiliśmy dziś serducho na boisku i tym właśnie wygraliśmy mecz. Łatwo nie było, bo graliśmy bez Mateusza Bartosza, ale cieszymy się, że mimo tego pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną i potrafimy w trudnym meczu przeważyć szalę zwycięstwa na naszą korzyść. To na pewno nas buduje – dodał skrzydłowy Dzików Antek Michalski.
Dziki Warszawa vs Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych - 76:72
Statystyki ze spotkania dostępne TUTAJ.
Zdjęcia: Paweł Pietranik.